Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturswider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 54342.85 kilometrów w tym 803.31 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 280113 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturswider.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening Siłowy

Dystans całkowity:7946.11 km (w terenie 388.64 km; 4.89%)
Czas w ruchu:281:35
Średnia prędkość:29.17 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:75486 m
Maks. tętno maksymalne:196 (99 %)
Maks. tętno średnie:191 (96 %)
Suma kalorii:288436 kcal
Liczba aktywności:150
Średnio na aktywność:60.66 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • DST 58.47km
  • Czas 01:56
  • VAVG 30.24km/h
  • VMAX 41.21km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 192 ( 97%)
  • HRavg 158 ( 80%)
  • Kalorie 1991kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyszło zmęczenie po Beskidzie...

Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 0

Zmęczony... tak bym podsumował wczorajsze uczucie, które towarzyszyło mi przez cały trening. Nie szło jak zawsze, na luzie, tylko siłowo i bez mocy. Nie mogłem na "luźno" rozkręcić tempa, tylko cały czas miałem uczucie, że kręcę siłowo i pod górkę. Niby te same ustawienia roweru, a szło ciężko. Próbowałem coś tam majstrować przy obciążeniu ale bez rezultatu. Albo ktoś coś pokręcił mi przy rowerze albo poprostu naprawdę słabszy dzień... Przed treningiem rozciąganie, przygotowanie sprzętu i w drogę. Jak zawsze rozgrzeka 5+5 i 15 wytrzymałościówki, a potem 5 minut w blokach. Smarowanie zacisków WD40 nic nie dało i dalej szło ciężko. Miałem też podczas tej części trenigu bardzo wysokie średnie tętno - 171KR więc prawdopodobnie jednak coś z rowerkiem. Zobaczę we wtorek. Podczas ataku w blokach 192HR Max. Potem zrobiłem układ interwałowy x6 i potem jeden układ Combo na 4. Włączyłem się do trenigu. Marta, jak zawsze spięta i mało przyjemna. No nic trudno. Zwolnili Anetę więc ma się to co "rzucili". Godzina Fartlek przelaciała dość szybko, z układami interwałowymi siły. Potem rozjazd, rozciąganie i po treningu. Co do weekendu, to zobaczę. Może warto zrobić ze 3 dni przerwy i odpocząć. Zobaczymy.

Spalono: 0,26kg.


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 143.39km
  • Czas 05:06
  • VAVG 28.12km/h
  • VMAX 70.49km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 6161kcal
  • Podjazdy 1760m
  • Sprzęt Felt F55
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour The Beskid Żywiecki - Etap II

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 4

Tour The Beskid Żywiecki - Etap II

Trasa: Żywiec (Zarzecze) - Tresna - Żywiec - Okrajnik - Gilowice - Stryszawa - Toczki - Przełęcz Toczki - Zawoja - Przełęcz pod Babią Górą - Jabłonka - Bobrov - Zubrohlava - Oravska Polhora - Przełęcz Korbielów - Krzyżowa - Żywiec (Zarzecze)

Rano obudziła nas piękna pogoda. Było jeszcze cieplej niż wczoraj. Nastrajało mnie to bardzo optymistycznie, choć czułem lekkie zmęczenie po wczorajszym etapie. Dziś z założenia mieliśmy dłuższy etap ale z mniejszą ilością przewyższeń. Szybkie śniadanko, przygotowanie roweru i około 10:00 wyjechaliśmy na trasę. Skierowaliśmy się na początku na północ, aby objechać jezioro żywieckie do okoła od północy. Z założenia, że dziś "Jedziemy turystycznie i wszystkie podjazdy razem" :D zostało tylko wspomnienie bo od razu na "dzień dobry" przez pierwsze 10km to istne interwały siłowe. Góra i dół, góra i dół, góra i dół. Przez cały objazd dookoła jeziora. Nici z równomiernego wejścia na obroty. ;) Na tamie zatrzymujemy się na króciótką sesję foto i dalej w drogę. Po chwili odbijamy w lewo na wschód w kierunku Suchej Beskidzkiej.

Jedziemy razem, choć dalej praktycznie co chwilę góra, dół. Nie ma prawie w cale płaskich odcinków. Na trasie wczoraj czy dziś spotkaliśmy tylko kilku kolarzy, co może dziwić z uwagi na wspaniałe warunki pogodowe. Wspominam, o tym bo doszło nas 2 "protourowców", co jak Tomek zauważył, mieli ogolone nogi, hehe. Fakt mocno szli. Tomek za nimi skoczył ale widziałem, że potem odpuścił. Tak sobie jadąc coraz wyżej i wyżej, no bo 1% czy 1,5% to też ciągle podjazd, dojechaliśmy do rozjazdu na Stryszawę i w sumie od tego momentu zaczęły się prawdziwe górki na tym etapie. Droga powiatowa, a asfalt jak na autostradzie! Extra! Zauważyłem, że puls dziś miałem dużo niższy niż wczoraj w granichach 150HR/170HR w najcięższych momentach. Tylko raz miałem 182HR (przez cały dzień tylko 5:40min w High). Pewnie kwestia zmęczenia. Powolutku zbliżaliśmy się do początku pierwszego dziś poważnego podjazdu. W związku z tym, że po skręcie na Stryszawę wiatr wiał prosto w twarz, lekko nie było. Jechałem z Marcinem, a Tomek został z Darkiem. Na początku 3%/4% więc średnio ciężko. Tempo około 25km/h. Dojeżdzamy do zakrętu w prawo i... droga idzie pionowo w górę! Ale jazda! :O Na odcinku prawie 4km średnie nachylenie 10%, a maxymalne musiało być z 15%/16% bo jechałem w blokach na 34/25 i było ciężko. Marcin został z tyłu, a ja dysząc jak lokomotywa powoli wspinałem się na tą przełęcz. Były 2 momenty po kilkadziesiąt metrów wypłaszczenia chyba do około 5% i czułem się tam jak na płaskiej drodze! ;) Ta przełęcz poszła na moje konto. :) Na szczycie zebrała się cała ekipa, krótki popas i w dół do Zawoii.

Jako, że wszyscy zgłaszają brak wody w bidonach, a fakt, że dziś jej więcej schodziło niż wczoraj (według mnie po pierwsze dlatego, że wczoraj był grill, a mięso musi mieć dużo wody do trawienia, a po drugie, że prawdopodobnie wczoraj za mało się nawodniliśmy po etapie), zatrzymujemy się w mini markecie. Zakupy, popas i ustalanie dalszej strategii. Przed nami najwyższy szczyt na trasie etapu - 1026 m.n.p.m. Nie jest on ciężki ale długi. Nachylenie około 5%. Jedziemy razem. Wyjątkowo. Ustaliliśmy, że tą przełęcz zdobędzie Dario. I tak też się stało. Darek na końcu, zmotywowany przez nas, zaatakował i wygrał, dokładając nam na szczycie około 15 sekund. :) Po prawej stronie było widać jak na dłoni Babią Górę. Piękna. Szybkie zdjęcia i w dół do Jabłonki. Zjazd świetny. Prędkości powyżej 65km/h. Przed Jabłonką na lekkim wypłaszczeniu, zauważamy, że pięknie widać Tatry. Nie można nie było zrobić fotek. ;) W Jabłonce nie stajemy i atakujemy od razu na zachód w kierunku Słowacji. Nigdy nie byłem na Słowacji więc fajnie się złożyło. Droga do granicy, to w sumie najgorzy odcinek jakim było nam dane jechać w ciągu całego wypadu. Nie było, najgorzej. Było średnio ale już przyzwyczajeni do super dróg, poprostu zeszliśmy na tym odcinku na ziemię. :)

Granica "z okazji" eurolandu "za free" czyli poprostu wolny świat. Przejażdżamy przez były szlaban i od razu asfalty DUŻO lepsze niż odcinek do granicy. Zaliczamy po drodze 2 wioski. W międzyczasie poczułem, że lotem pikującym w dół spada mi poziom mocy w nogach i w organiźmie więc poprosiłem chłopaków, o możliwość zatrzymania się na "zjedzenie" żelu Isostara i batonu energetycznego Maxima. Każdy coś przy okazji przekąsił. Zalałem wszystko pół na pół z wodą i pojechaliśmy dalej. Od razu wyszedłem na przód szpicy peletonu, bo chciałem tak podziękować chłopakom za zatzymanie się "na żądanie" i tak jak przypuszczałem (czytaj: miałem nadzieję ;D ) siła wróciła z podwójną mocą - zawsze mam tak po "żelowych koksach". Droga prowadziła przez 3 wioski ciurkiem z rzędu, więc jechaliśmy jakby ciągle jedną wioską. Ciągle góra i dół, takie małe chopeczki, a ja ciągle na prowadzeniu. Ale mnie podkręcił ten żel. Zawsze tak mam jak walne go w dobrym momencie. Chłopaki potwierdzą - 11km zmiany nonstop. ;) Tak dojechaliśy do początku ostatniego dziś podjazdu na Przełęcz Korbielów, a zarazem granicę z Polską.

Na początku podjazd w granicach 3%/4% ale potem się zwiększyło. Znów zostałem z Marcinem. Jechaliśmu razem. Zgadywaliśmy czy granica jest za szczytem, czy przed, a okazało się, że idealnie na środku przełęczy. Fajnie to wyglądało. :) Powiedziałem Marcinowi, że jak chce to niech ciśnie bo ja już pasuję. Czułem, że lepiej oszczędzić siły na dojazd do Żywca, bo było tego jeszcze 25km. Na szczycie jak zwykle chwilka na fotkę i w dół. Zjazd świetny. Pierwsza sekcja najszybsza w granicach 68km/h. Potem minimalnie wolniej. Zjeżdżaliśmy razem z Tomkiem w parze, a potem już dużo niżej, poczekaliśmy na Marcina i Darka, zmontowaliśmy pociąg i w tempie, jak podał Tomek z Gramina, średnia wyszła 44,5km/h na 23km. :D Akurat kwestią przypadku było to, że pierwszy minąłem tabliczkę z napisem "Żywiec" co mnie bardzo ucieszyło, bo żel już przestał działać i czułem znów szybki spadek mocy. Wydaje mi się, że brak "masy" pokarmowej w żołądku dał taki efekt.

Jeszcze na długo przed granicą ustaliliśmy, że nie spinamy się z powrotem do Wrocławia, że przed wyjazdem zjemy sobie jeszcze raz grilla, hehe :D, bo przecież nie będziemy jechać 3 godzin, o suchych pyskach. I tak też zrobiliśmy. W Żywcu szczęśliwie trafiliśmy po drodze na otwary Carrefour Express, gdzie zakupiliśmy kiełbaski na grilla i zadowoleni, już wolnym tempem, z zakupami w siatkach dotarliśmy do mety. Mycie, pakowanie, grill i do Wrocławia. Dojechaliśmy szczęśliwie, o 23:00.

Podsumowując cały Tour The Beskid Żywiecki, muszę powiedzieć, że jestem NAPRAWDĘ zadowolony. Jeszcze w piątek rano nie wiedziałem czy pojadę ale teraz już wiem, że jak bym nie pojechał, to miał bym czego żałować. Bawiliśmy się świetnie. Pogoda dopisała. Żadnych problemów. Czego chcieć więcej. Każdy z nas coś "zdobył": Dario najwyższą przełecz na Tour'rze, Marcin ze 3 przełęcze, Tomek ze 3 chyba też (jeśli się nie mylę) i ja dwie najtrudniejsze czyli Równicę oraz Przełęcz Toczki i chyba ze 2 inne jeszcze. Ilość wrażeń, widoków i pozytywnych zdarzeń masa. Mamy świetną bazę wypadową na następne "razy". Tanio i przyjemnie. Takie domki jak nasz są 2 koło siebie więc nawet dla 8 osób są super warunki! Nic tylko tu wracać. Wrócimy na pewo! :)

Dziękuję Darkowi, Tomkowi i Marcinowi za NAJLEPSZY rowerowy weekend w tym roku! :) Do następnego!

Spalono: 0,80kg.

Odo: 5785km




  • DST 117.66km
  • Czas 04:24
  • VAVG 26.74km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 143 ( 72%)
  • Kalorie 5656kcal
  • Podjazdy 1877m
  • Sprzęt Felt F55
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour The Beskid Żywiecki - Etap I

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 3

Tour The Beskid Żywiecki - Etap I

Trasa: Żywiec (Zarzecze) - Łodygowice - Szczyrk - Przełęcz Salmopolska - Wisła Malinka - Wisła - Ustroń - "Równica" - Ustroń - Wisła - Przełęcz Kubalonka - Istebna - Koniaków - Przełęcz Ochodzita - Milówka - Węgierska Górka - Żywiec (Zarzecze)

Do tego wyjazdu umawialiśmy się od kilku dni. Marcin zaproponował wyjazd w Beskid Żywiecki z założeniem, że jak z nikim, to i tak sam pojedzie. Dogadaliśmy szczegóły i rano w sobotę, o 8:00 wystartowaliśmy w kierunku Żywca. Taka późna pora wzięła się nie z przypadku... ;)

O 6:30 dzowni do mnie Tomek i mówi: "Nie mogę odpalić silnika w samochodzie. Chyba padł akumulator!" O matko! Szybkie wypytanie, o szczegóły problemu i contra - trzeba odpalić auto na kable. Na szczęście Piotr mieszka tuż obok Tomka i zwlekł się specjalnie dla nas w sobotę rano z łóżka i pomógł odpalić Tomkowi auto. PIOTREK WIELKIE DZIĘKI! Masz u nas długofalowy dług wdzięczności! :)

Podróż minęła szybko i bezproblemowo. Dojazd do Żywca z Wrocławia to 95% drogi dwupasmowe i A4. 2:40H i byliśmy na miejscu. Odnalezienie bazy noclegowej zajęło nam chwilę. Posprawdzałem jeszcze w piątek wieczorem adresy i mapy i byłem przygotowany aby nas doprowadzić. Ośrodek malutki, kilka domków kampingowych. Dostaliśmy duży domek 4 osobowy, z kuchnią i zapleczem sanitarnym w drugim domku na zewnątrz. Za 30zł za dobę za osobę, przy założeniu, że wyjechaliśy dopiero w niedzielę, o 20:00 to naprawdę ŚMIESZNE pieniądze. Cisza, spokój, darmowe grille, jezioro, o 3 kroki - rewelacja! Dogadaliśmy się z właścicielem i na drugi raz zadzwonimy i zamówimy sobie domek telefonicznie (są lepsze z ogrzewaniem, łazienką itd w domku) - bo wiem, że będziemy tam wracać. Warto!

Szybkie przebranie, przygotowanie rowerów i w drogę! Pierwszy etap z 2 planowanych wiódł nas na zachód i południe Beskidu Żywieckiego. Pierwsze kilka km w tempie około 30km/h. Lekko bez szaleństw. Po zjeździe z drogi nr 69 w lewo na Szczyrk już zaczęło się lekko w górkę. Nachylenie od 0,5% do 2%. Asfalty jak do tej pory super. Największą naszą bolączką była niewiedza, o stanie dróg w tym rejonie ale jak się później okazało, asfalty w tym regionie to poprostu REWELACJA! 85% dróg to SUPER asfalty, a reszta niezła lub miejsami lekko dziurawa, przeważnie krótkie odcinki. Dojeżdzamy do Szczyrku i tniemy przez cały kurort pod górę w tempie około 28km/h. Tętno mam na poziomie 180HR ale jedzie się świetnie. Pewnie dlatego, że od razu poszło tempo i nie było spokojnego wejścia na obroty. Po dojechaniu do końca Szczyrku, pierwszy postój aby sprawdzić mapę czy dobrze jedziemy. Dario informuje nas, że w tempie 28km/h pod 3% górkę to on zaraz się zagotuje. Spoko. Zwolniliśmy tempo i jedziemy pod pierwszą dziś premię górską - Przełęcz Salmopolską. Fajnie mi się jechało więc jadę sobie na przodzie. Drogą coraz bardziej pnie się w górkę. Spoglądam do tyłu - wszystko porwane. Każdy jedzie własnym tempem. Dojeżdzam do wypłaszczenia i zawracam. Pomyślałem, że zjadę do Darka, dam mu koło pod górkę, bo akurat wiatr wiał czołowo i faktycznie ciężko szło pod górkę. Mijam Marcina i Tomka i daję znać, o pomyśle. Dojeżdżam do Darka, zawracam i ciągnę go na górę. Jedziemy razem gadamy sobię, a ja go motywuję do pracy. Spotykamy się w komplecie na szczycie. Kanapeczka z dżememm, łyk wody i w dół do Wisły.

Zjazd super! Idziemy jak przecinaki po 67km/h. Widać, że od tej strony podjazd byłby cięższy. Zatrzymujemy się w Wiśle Malince u stóp skoczni narciarskiej. Sesja zdjęciowa i jedziemy dalej. Wisłę przejeżdzamy przelotowo i kierujemy się na Ustroń. Zatrzymamy się tu na powrocie. Od Wisły do Ustronia nie jest daleko ale lecimy z wiatrem. Przelotowa 43km/h. Posmakowaliśmy tego, co czeka nas na końcu etapu, czyli ostatnie 32km z wiatrem do Żywca. :) W Ustroniu od razu jedziemy na Równicę. Jest to znany podjazd. W tamtym roku Tour De Pologne kończyło tutaj jeden ze swoich etapów. Była motywacja. :D Jak się później okazało, pojechaliśmy wariantem hardcore'owym czyli nie na około po asfalacie ale odcinkiem 9%/10% po kostce. Potem oczywiście dojechaliśmy do głównej drogi asfaltowej na szczyt ale tędy poprostu było szybciej lecz CIĘŻEJ! Podjazd jest bardzo równy tzn. cały czas średnio 9%/10%. Dario został z tyłu, Tomek, Marcin i ja jechaliśmy na początku razem ale potem chłopaki trochę zostali. Marcin doszedł później do mnie na chwilę ale w pogoni, jak sam później mi mówił, lekko sie ugotował i nie wytrzymał tempa. Ja założyłem sobie, że "Równica" będzie moja i jechałem cały czas równym, mocym tempem. Byłem tu 2 razy autem i wiedziałem kiedy będzie koniec - to pomaga rozłożyć siły. Spotkaliśmy się wszyscy koło punktu widokowego. Kilka zdjęć i jedziemy na koniec asfaltu, bo na Równicy droga się kończy. Tomek zaryzykował i pojechał kawałek dalej po szutrze. Wraca, krzyczy, że dalej jest asfalt więc siła wyższa wszyscy pojechaliśy. :D Okazało się, że czeka nas 200 metrowy podjazd 21% do jakiejś knajpy. Ostro! :) Na górze jeszcze kilka zdjęć i zjeżdżamy w dół do Ustronia ale tym razem na około asfaltem.

Z Ustronia wróciliśmy do Wisły. Tym razem pod wiatr. Częste zmiany i nie było problemu. W Wiśle zatrzymaliśmy się na chwilę na główny deptaku w spożywczaku. Szybki posiłek i jedziemy na następną dziś przełęcz - Kubalonkę. Wszyscy byliśmy już troszkę podmęczeni, a podczas posiłu w Wiśle ustaliliśmy, że dziś na kolację robimy GRILLA! Ha Ha! Ta wizja, skwierczącej kiełaski i karkóweczki z grilla :D napędzał mnie na reszcie etapu... ;) Podjazd świetny. Jakieś 5%/6%. Asfalt igła. Jechałem swoim tempem ale byłem trochę zmęczony po Równicy i Marcin z Tomkiem mnie doszli. Widziałem już wcześniej, że sukesywnie zmniejszają tempo. Dojechali, siedli na koło i odpoczywają. Jakby skoczył w tym momencie to może było by "po ptokach" ale nie chciało mi się szastać siłami - do domu jeszcze daleko... Marcin zaatakował. Ja odpuściłem, a Tomek został u mnie na kole. Atak Marcina krótki więc powoli go dochodziliśmy. Teraz ja nacisnąłem. Zamłynkowałem i przeleciałem obok Marcina. Tomek za mną. Zwolniłem i w tym momencie Tomek skoczył. Nie miałem już sił żeby go gonić. Ta przełęcz padła jego łupem. :)

W pełnym składzie zjeżdzamy w dół i po kilku kilometrach zaczynamy ostatni dziś podjazd w kierunku Góry Ochodzita. Podjazd ciężki, bo bardzo poszarpany. Sekcje po 2%/3%/4% i naraz 10% potem 2% i znów np. 8%/9%. Na jednej serpentynie zrzucam z blatu na małą i spada mi łańcuch. Szlak! Staję, zakładam ale chłopaki odjeżdżają. Ambicja każe gonić, więc gonię. Dojeżdzam ale jestem lekko ugotowany... Potem okazuje się, że jest i sekcja 14% gdzie odjeżdżam mi Marcin i ta przełęcz pada jego łupem. :) Posiłek, sesja zdjęciowa i zjazd w dół.

Od tego momentu aż do Żywca mamy praktycznie cały czas zjazd. Dojeżdżamy do drogi krajowej nr 69 ale okazuje się, że na odcinku kilku km jest to droga ekspresowa czyli nie dla rowerów. Dobra tam, ryzykujemy, hehe. Okazuje się, że było warto. SZEROKI, dwupasmowy asfalt, gładki jak stół! Jedziemy z prędkością ponad 70km/h kilka kilometrów! Pobijam tegoroczy rekord prędkości i wyrównuję moją życiówkę czyli - 76,00km/h!!! :D (w tamtym roku też miałem taki rekord życiowy - muszę sprawdzić czy mój licznik nie ma czasem jakiegoś ograniczenia w pomiarze maxa, bo to aż dziwne, żeby mieć rok po roku takiego samego, identycznego maxa). Potem już jest jakieś 1,5%/1% w dół. Ze średnią przelotową 41km/h meldujemy się w Żywcu na mecie.

Szybka kąpiel, przebieramy się i jedziemy do Tesco na zakupy na grilla. Kielbaski, karkówka, piersi z kurczaka - MNIAM! :D Siedzimy sobie, do wieczora, rozmawiamy i opowiadamy, o wrażeniach. Ustalamy ponownie, że jutro "Jedziemy turystycznie i wszystkie podjazdy razem" - co już wstępnie ustalaliśmy rano ;), a co stało się mottem tego wypadu. :D Potem do łóżek bo jutro drugi etap Tour The Beskid Żywiecki.

Spalono: 0,73kg.




  • DST 54.34km
  • Czas 01:42
  • VAVG 31.96km/h
  • VMAX 41.14km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 191 ( 96%)
  • HRavg 169 ( 85%)
  • Kalorie 1875kcal
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mocno siłowo w rytmie Soulfly :)

Czwartek, 8 września 2011 · dodano: 09.09.2011 | Komentarze 0

Późno dotarłem do TopGym. Zły byłem, bo założyłem sobie, że dziś dłuuugo pojadę, no ale nie wyszło - praca. Przyleciałem, przebrałem się i zabrałem za szykowanie do treningu. Rozciąganie i rozgrzewka 5+5+5 i 10 wytrzymałościówki, a zaraz potem 5 w blokach gdzie doszedłem sobie do 191HRMax. Tak samo z siebie, bez zbytniego spinania się - forma stabilna. :) W związku ze spoźnieniem na trening, założyłem sobie, że dziś pojadę ostro siłę. Po rozgrzece, machnąłem 2 układy Combo na 4, a potem poszedłem 35 mintu ostrego podjazdu w średnim pulsie 171HR. Końcowy średni puls wyszedł mi 169HR, a to znak, że było ostro. Jechałem różne wariacje siłowe, góra, dół, szybkie Combosy i układanka 30/30. Na koniec ostatnie 5 miunt to X+7, X++8 i X+9. Na koniec rozjazd 5 minut, rozciąganie i do domku na zupkę. :D

Spalono: 0,25kg.


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 71.62km
  • Czas 02:17
  • VAVG 31.37km/h
  • VMAX 42.87km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 167 ( 84%)
  • Kalorie 2518kcal
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stacjonarka TigerGym w Gdańsku... :D

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0

Jestem w Gdańsku, hehe. :) Taka praca. Jako, że nie byłem w stanie iść wczoraj na trening na stacjonarce, dziś po pracy poleciałem do wcześniej znalezionej w sieci siłki TigerGym. Siłka jak siłka, kameralnie, mało ludzi, fajnie. Sala na rowerki duża i przestronna. Rowery marki Spinner. Nie lubię ich bo mają trochę inny kształt niż mój Schwinn, kierownica jest trochę za blisko i czasami udaerzałem w nią kolanem jak byłem w blokach. Zdecydowałem się dziś na solidny, ciężki trening siłowy. W sumie przejwechałem prawie 2:20H czyli ponad 2 godziny zajęć Spinningowych. Oczywiście coś tam z nimi pojechałem momentami ale zasadniczo jechałem sam, zgodnie z założeniami. W pierwszej przerwie mocne Combo na 4 / 6 minut, a na dobitkę pod koniec zajęć drugie Combo na 4 / 7 minut. Ogólenie czuję sie już zdrowy na 100%. Forma jest i to mnie bardzo cieszy. W sobotę maraton w Kluczborku - ciekaw jestem wyniku. :D

Spalono: 0,33kg.


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 67.98km
  • Czas 02:09
  • VAVG 31.62km/h
  • VMAX 47.12km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 196 ( 99%)
  • HRavg 167 ( 84%)
  • Kalorie 2667kcal
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening siłowy i forma rośnie! :)

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 06.07.2011 | Komentarze 0

Spalono: 0,32kg


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 68.56km
  • Czas 02:09
  • VAVG 31.89km/h
  • VMAX 47.87km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 196 ( 99%)
  • HRavg 167 ( 84%)
  • Kalorie 2435kcal
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

OSTRO czyli siła i 196HR! :D

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 3

Jako, że nie pojechałem Jeleniej Górze na maratonie bo pogoda nie zachwyciła, zdecydowałem iść dziś do Topgym na trening, a tym samym skrócić mój planowany tygodniowy "urlop" od roweru... Pojechałem mega ostro. Cały trening w średnim pulsie 167HR! Doszedłem w pierwszej godzinie do 196HR, gdzie max mam 197HR z trudem ale nie był to jeszcze max... Formę mam naprawdę dobrą i jestem bardzo zadowolony. Chciałbym ją sprawdzić w ciągu 2 tygodni na Pradziadzie, hehe. :D Co do trenigu, to dziś była Marta. Aneta jest na urlopie. Rozgrzeka klasyka 5+5 i 15 wytrzymałościówki, a potem 5 w blokach - 196HR. :) Potem już same górki i ostre tempo. W przerwie czułem się tam wybornie, że pojechałem 2 x Combo! Po treningu rozciąganie i do domku. Jestem naprawdę zadowolony. :)

Spalono: 0,34kg.


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 62.11km
  • Czas 02:03
  • VAVG 30.30km/h
  • VMAX 45.43km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 187 ( 94%)
  • HRavg 159 ( 80%)
  • Kalorie 2237kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mocny trening siłowy

Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 03.06.2011 | Komentarze 0

W związku z założeniem, że w sobotę jedziemy w góry, dziś zrobiłem mocny trening siłowy. Na początku rozciąganie i rozgrzewka 5+5 i 15 minut wytrzymałościówki, a na koniec 5 minut w blokach. Potem z automatu właczyłęm się w spinning z grupą. W ciągu pierwszej godziny zrobiłem 2 mocne ataki na podjeździe w układzie 2 x 7 minut naprzemiennie 30 sekund w siodle i 30 sekund w blokach +1 co minutę. Ostro. W przerwie mocne Combo, a potem znów w ciągu następnej godziny zajęć 2 mocne podjazdy. Jeden cały w blokach, a drugi naprzemiennie 30/30 przez 8 minut +1. Bardzo jestem zadowolony z treningu i czuję, że forma rośnie.

Spalono: 0,29kg




  • DST 68.12km
  • Czas 02:15
  • VAVG 30.28km/h
  • VMAX 41.12km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 160 ( 81%)
  • Kalorie 2415kcal
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Interwały i Siła na stacjonarce

Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 27.05.2011 | Komentarze 0

Dziś kręciło mi się zdecydowanie lepiej niż we wtorek. Noga dawała radę i nie czułem efektu zmęczenia czy odcięcia prądu. Przed spinningiem zrobiłem sobie swoją rozgrzewkę czyli rozciąganie i 5+5 i 15 minut wytrzymałościówki, a potem 5 minut w blokach. Klasyka do znużenia. ;) Pierwsza godznia zajęć to interwały. 5 seri po 4 minuty z 2 minutowymi odpoczynkami. Każdą serię zrobiłem w zakresie tętna 180HR-184HR. Rewelacja. W przerwie zrobiłem Combo, a w drugiej godzinie zajęć zrobiłem siłę z dwoma długimi podjazdami po 10 minut. Potem rozjazd i do domku. W niedzielę maraton szosowy w Lesznie więc teraz czas na regenerację. Jedynie w sobotę zrobię sobie jakieś 6okm po płaskim w leciutkim tempie. :)

Spalono: 0,32kg.


Kategoria Trening Siłowy


  • DST 33.87km
  • Czas 01:02
  • VAVG 32.78km/h
  • VMAX 36.73km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 157 ( 80%)
  • Kalorie 1089kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spinning w Krakowie...

Wtorek, 22 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 3

Będąc w Krakowie na delegacji, sprawdzając wcześniej możliwości spinningu w grodzie kraka, poleciałem na 19:00 do pewnego centrum fitness na trening. Na początek SZOK, szatnia męska (bo nie wiem jak damska) DWA metry kwadratowe i 15 chłopa... SZOK! Od razu mnie odrzuciło, no ale myślę sobie "dobra, to tylko dziś". Sala na rowerki spora, z rowerami ustawionymi w układzie "gwiaździstym", gdzie wszystki rowerki były skierowane do podestu, gdzie stał rowerek instruktora. Rowerki troszkę inne niż w TopGym ale ok. Ludzi na trening zebrało się jakieś 7 osób. Mało. Rozpocząłem rozgrzewkę w układzie 5+5 i 5 w blokach bo zaczęły się zajęcia. Trening prowadziła jakaś panienka, taka "lekko" przy kości. I tu od razu pierwszy zonk. Po rozgrzewce mówi, "a teraz jedziemy 20 minut podjazd na siedząco". Nie to żebym nie dał rady ale to poprostu MONOTONNE dla ludzi, którzy chcą tylko schudnąc, a nie robic forme. :/ 20 minut minęło i pani mówi: "a teraz idziemy w górę i proszę 20 minut". Drugi ZONK. Hehe ale jajca. I na tym zakończyłem wpółpracę z tą panią i dalej pojechałem sam trening. Dodatkowo pani bardzo się pociła przez swoją tuszę i maxymalnie ustawiła klimę na chłodzenie bo aż mi głowa parowała. Zimno było jak szlag. Spinning się skończył, jak szybko się rozciągnąłem i uciekłem z tej parszywej dziury. Oby nigdy więcej!


Spalono: 0,14kg.


Kategoria Trening Siłowy