Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturswider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 54342.85 kilometrów w tym 803.31 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 280113 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturswider.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 137.99km
  • Czas 04:39
  • VAVG 29.68km/h
  • VMAX 53.75km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Kalorie 4856kcal
  • Podjazdy 790m
  • Sprzęt Felt F55
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Kocie czyli... ponownie trasa Maratonu Trzebnickiego. :)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

Ponownie pociągnęło mnie na północ w Góry Kocie. Dodatkową motywacją była Katarzyna Dugiel, która dołączyła do naszego teamu Husaria Szosowa. Dziś był jej debiut. Spotkaliśmy się na pl. Bema i razem pojechaliśmy na pierwsze miejsce zbiórki pod Whirlpool'em ale nikogo tam nie było. Polecieliśmy do Pasikurowic. Po drodze minął nas Piotrek ale w aucie... :D Przywitał się i potem czekał na nas na drugim miejscu zbiórki. Po dojechaniu do Pasikurowic, gdzie lekko się z Kaśką spóźniliśmy, okazało się, że czeka tam grupka 16 osób! Od nas był Artur i Marcin. Reszta stanowiła część grupy Harfa-Harryson oraz ekipa od Tomka i Aśki Wołodźko. Nie znałem tam nikogo oprócz Zbyszka. Fajnie było go spotkać po zimie. :) Praktycznie po dojechaniu przez nas do grupy, ta od razu ruszyła. Plan był aby jechać do Trzebnicy do Szerszeni ale Artur powiedział, że "nie będzie robił za lokomotywę dla Szerszeni", a Marcin powiedział, że woli jechać z harfiarzami więc mi nie pozostało nic innego jak jechać z nimi. Sam nie miałem ochoty jechać do Trzebnicy, bo nie wiedziałem czy kogoś tam zastanę.

Tempo od samego początku poszło bardzo ostre. Dodatkowo jechaliśmy głównie pod wiatr i boczny z ukosa i było momntami naprawdę ostro. Za Skarszynem, gdzie skręciliśy w prawo, a potem w lewo zaczęły się hopki i po jakiś 3km, gdzie razem z Marcinem daliśmy ostrą zmianę, zagotowało nas obu i... grupa nam odjechała. Zostaliśmy razem z Kaśką. Nie pozostało nic innego jak gonić grupę. To była nacięższa praca jaką wykonałem w tym roku na rowerze. Przez 23km mieliśmy ich na jakieś 300 / 400 metrów i NIE mogliśmy ich dojść. Co najciekawsze, Kaśka siedziała nam cały czas na kole i nie puściła. Na zmiany jej nie dawaliśy. Po tym odcinku odpuściliśmy bo Kaśkę urwało i musieliśmy na nią poczekać. Potem nie było już sensu gonić, bo grupa odjchała. Pojechaliśmy kawałek "15" na Milicz i na 23km odbiliśmy w prawo, włączając się na trasę Maratonu Trzebnickiego. To tu tydzień temu odbiłem do domu jak byłem odcięty. Mieliśmy cichą nadzieję, że gdzieś po drodze spotkamy grupę pod jakimś sklepem czy coś ale niestety nie. Przejechany odcinek maratonu to hopki i lekkie podjazdy. Na tym odcinky trasy asfalt jest ok. W pewnym momencie spadło na nas kilka kropel deszczu ale na szczęcie to było tylko kilka kropel. :)

Wracając cały czas trzymaliśmy tempo, i co nas bardzo cieszyło, Kaśka na kole dawała sobie radę. Kilka razy sama dała zmianę. Super. Wracaliśmy przez Skarszyn i Psary do Wrocławia. Miasto przejechałęm razem z Marcinem. Kaśka odbiła wcześniej do siebie. W domu nie czułem zmęczenia, czy ujechania jak tydzień temu, kiedy czułem się fatalnie. Teraz już wiem czemu. Kwestia ubioru. Dziś byłem urany dużo "grubiej" i nie było mi zimno. Tydzień temu źle się ubrałem i mnie odcięło, bo energia poszła na ogrzewanie, hehe. ;)

A dla szukających sensacji, gorzkich żali czy tyrad, dobra rada: takie smakołyki to tylko w "Fakcie" albo w "Życiu na gorąco". :D

Czasy w progach:

Lo (do 140HR) - 28:31
In (141HR - 169HR) - 3:18:23
Hi (od 170HR) - 51:37

Spalono: 0,63kg.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa luzla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]