Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturswider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 54342.85 kilometrów w tym 803.31 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 280113 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturswider.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:1040.66 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:34:09
Średnia prędkość:30.47 km/h
Maksymalna prędkość:63.02 km/h
Suma podjazdów:5794 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:161 (81 %)
Suma kalorii:30012 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:74.33 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 129.84km
  • Czas 04:08
  • VAVG 31.41km/h
  • VMAX 63.02km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 188 ( 94%)
  • HRavg 158 ( 79%)
  • Kalorie 3036kcal
  • Podjazdy 759m
  • Sprzęt Giant TCR Composite 3 2012
  • Aktywność Jazda na rowerze

Substytut maratonu Liczyrzepa = 130km i Sobótka

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 4

Miałem wystąpić w sobotę na maratonie szosowym w Jeleniej Górze. Zapaliłem się do tego pomysłu, po dobrej dyspozycji na Amber Road. Miałem w tym sezonie nie jeździć już w maratonach z różnych powodów ale stało się inaczej. Od czwartku pełen obaw obserwowałem zapowiedzi pogody na sobotę i niestety... Wstaję rano 4:26, a za oknem mokro, zimno i mrzawka. Kur...! Spędziłem przy oknie z 15 minut zastanawiając się czy jechać. Popatrzyłem jeszcze na prognozy na "NewMeteo" i odpuściłem. Bez sesu taka pogoda. Perspektywa 4:30H jechania w deszczu to nie dla mnie. Nie nawidzę deszczu na rowerze jak pies kota. Rano około 8:00 za oknem chmury, zimno i mrzawka. Dałem info kolegom, że mnie nie będzie i tyle. Więcej w tym roku maratonów chyba już nie ma nigdzie blisko więc tyle w tym temacie w 2012 roku.

Zapowiedzi pogody na niedzielę były DIAMETRALNIE inne. Słońce, ciepło i bezwietrznie. No żeby tak było w sobotę... Umówiłem się z Witkiem, Robertem "78", Piotrem "Sulex", Łukaszem "Ziele" na zrobinie skoku na południe. Na ustawce pojawiło się jeszcze 3 kolegów ale koniec końców za Skałką zostało nas 4. Witek, Robert, Piotr i ja. Tempo na dobrym poziomie około 38km/h. Lecimy przez Kąty Wr. i Mietków do Sobótki. Jedziemy bez żadnego zatrzymywania. Byłem bardzo zadolony, że udało się zmontować wyjazd i choć w taki sposób przejechać planowane km w sobotę. W Sobótce atak na pirwsze hopki. Lecę pierwszy. Chłopaki zostają w tyle. Na wszystkich hopkach jest tak: Ja, Sulex, a potem na zmianę Witek i Robert. Mój test formy klasycznie w Będkowicach (Strzegomianach) pokazał, że na blacie + 23 z tyłu, prędkość na końcówce 24,5km/h / 25,0km/h. Jest DOBRZE! Doprowadzmy do złączenia się naszego 4 osobowego peletonu i podjazd na Przełecz Tąpadło zaczynamy razem. Dopinguję Witka żeby trzymał się na kole jak tylko może najdłużej ale zaraz za kościółkiem odpada. Na szczyt dojeżdżamy w komplecie i od razu zjeżdżamy na Wiry. Stajemy na chwilę pod sklepikiem na rogu po wodę ale okazuje się, że Robert ma kapcia z przodu. Zmieniamy dętke ale schodzi prawie 30 minut. Mięśnie wystygły i się zabetonowały. Rozkręcenie zajmuje chwilę. Jedziemy na Sady i atakujemy po raz drugi Tąpadło. Najpierw lekko 4%, potem agrawka 9%, wypłaszczenie do 0% i ostatni ocinek do szczytu stałe 6%. Od razu zjeżdżamy tą samą drogą i skręcamy na Sobótkę. Po 1km nie ma z tyłu Roberta. Dzwonię i okazuje się, że znów strzeliła guma z przodu. Wracamy do niego z Witkiem. Sulex pojechał na Wrocław, mówiąc, że nie ma już czasu. Bye! Znów schodzi ponad 20 minut z dętką i dalej jedziemy w 3. Mi też już zaczęło się spieszyć więc ustalamy zabawę w "Lokomotywę i 2 wagoniki". Widać, że Robert ma dość. Zaraz za Sobótką odpada z peletonu. Nie mam już czasu i sił na czekanie na niego. Sorry Robert. Daję z siebie 80% mocy i lecę cały czas w tempie między 36km/h, a 38km/h. Niestety jak na złość, co często tak bywa, wiatr zmienił się na czołowy... No nic. Zaciśnięte zęby i heja. Przed Gniechowicami obejrzałem się do tyłu ale Witka już nie było. Wsiąkł jak kamfora. :D Oglądam się chwilę ale horyzont pusty. No nic trudno. W pedały i na Wrocław. W mocnym tempie dojeżdżam do Bielan, kilka skoków przez światła i już jestem na ul. Powstańców Śląskich. Rozjazd i po chwili jestem pod domem. Zadowolony spoglądam na licznik, a tam 129,84km. No i git. Dystans z niedoszłego maratonu w Jeleniej Górze odrobiony. Dużo mniej sumy wzniesień ale jestem mimo tego zadowolony. :)

Dane wysokościowe:
- Suma przewyższeń 759 metrów
- Masymana wysokość 380 m.n.p.m
- Suma średniego nachylenia 3%
- Maxymalne nachylenie 9% (Agrawka na Przełęczy Tąpadło od Sadów)
- Suma spadków 761 metrów
- Suma średnich spadków -2%
- Maxymalny spadek -9%

Czasy w progach:

Lo (do 140HR) - 28:55
In (141HR - 169HR) - 1:56:07
Hi (od 170HR) - 1:48:28

Spalono: 0,68kg.




  • DST 61.74km
  • Czas 02:05
  • VAVG 29.64km/h
  • VMAX 41.15km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 185 ( 93%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Kalorie 1945kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekko w Arkadach przed Liczyrzepą + P.o.s.t

Czwartek, 6 września 2012 · dodano: 07.09.2012 | Komentarze 4

Miało być lekko, bo to ostatni trening przed sobotnim maratonem szosowym w Jeleniej Górze, i tak też było. Jak stwierdził Artur, jadący razem ze mną od 18:30, o swoich nogach, tak i też moje były dziś zabetonowane. Od samego początku nie był to dziś dzień na mocny trening, a i fajnie się złożyło. W perfpektywie maratonu górskiego, taki "refresh" to pozywyna rzecz. Pierwsze 1:10H pojechałem mocniej w zakresach 150HR - 160HR, z jednym podejściem ponad 180HR i nic więcej. Kilka akcentów górskich, z krótkimi przerywnikami szybkościowymi, a po tych 70 minutach już tylko wytrzymałościowo ale miękko i na wysokiej kadencji. Żadnych ekscesów. Zakres 130HR - 145HR. Nawet nudno się kręciło. ;) Taka jazda to nie dla mnie ale czasami trzeba. O wiele przyjemniej w takim turystycznym tempie jeździ się na rowerze niż na stacjonarce. Jutro regeneracja, a w sobotę ostra walka w górach. Powodzenia dla wszystkich! :)

Czasy w progach:

Lo (do 140HR) - 44:29
In (141HR - 169HR) - 1:16:06
Hi (od 170HR) - 3:12

Spalono: 0,25kg.




  • DST 96.16km
  • Czas 02:56
  • VAVG 32.78km/h
  • VMAX 57.68km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 183 ( 92%)
  • HRavg 159 ( 80%)
  • Kalorie 2150kcal
  • Podjazdy 497m
  • Sprzęt Giant TCR Composite 3 2012
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed Liczyrzepą = Ostro do Sobótki i 2x Tąpadło + Gr3gory. :)

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 2

Umówiłem się z Grześkiem "Gr3gorym" na ustawkę na zasadzie - On jedzie na rowerze z Dzierżoniowa do Wrocławia, a jadę mu na przeciw, spotykamy się na Przełęczy Tapadło i wracamy razem do Wrocławia. Wróciłem z roboty, expresowo się przebrałem, na szybko wrzuciłem banana z płatkami i jogurt, a potem na szosę i w drogę. Kontrolnie zadzwoniłem do Grześka, że wyjeżdżam z domu, a on mi potwierdził, że dojeżdża już autobusem do siebie. Ok, w drogę. Pojechałem klasycznie na Sobótkę ale przez Oporów, Pietrzykowice, Sadków, a potem już jak zawsze Kąty Wr., Gniechowice, Rogów Sobócki i Sobótka. Jechało mi się bardzo dobrze. Może to przepalenie na Gostyniu coś dało, bo mimo różnie wiejącego wiatru, raz z boku, raz z przodu i w plecy do samej Sobótki zaiwaniałem dość mocno. Licząc od momentu ruszenia z pod domu, kręcenie przez korki na skrzyżowaniu Hallera / Grabiszyńska oraz mały zator na Oporowie, to przy tabliczce "Sobótka" miałem tak:

Czas: 1:01:42
Średnia: 34,26km/h!!! :D

Sam, tak szybko jeszcze nie dotarłem chyba nigdy do Sobótki. Byłem i jestem bardzo zadowolony! :) Jadę dalej. Chopka w Sobótce, krótki zjazd i podjazd w Będkowicach. Jadę cały czas na blacie! W ogóle, ANI RAZU dziś nie zrzuciłem na małą tarczę! No kurcze, nigdy nie miałem tyle pary w nogach na tym odcinku! Nie wiem co jest ale jest dobrze. Podjazd w Będkowicach zawsze jest dla mnie jakimś małym testem mocy. Blat i 23 z tyłu. Prędkość 22km/h. GIT! :) Pierwszym punktem spotkania z Grześkiem miał być jak coś, skręt na trasę "Mnicha Ślężańskiego". Dojeżdżam, Grzecha nie ma, jadę dalej. Cały czas na wysokich obrotach. Aż sam się sobie dziwiłem, że jest tak dobrze! :) Początek podjazdu na Przełęcz Tapadło. Grześka nie ma. Wjeżdżam na górę cały czas na blacie + 23 z tyłu! Idzie mi świetnie. Prędkość 22-20km/h. Ostatni najcięższy fragment podjzdu, tam gdzie jest miejsce z 6% nachyleniem prędkość spada do 16km/h. Jestem na szczycie. I tu też rekordowo! Wynik:

Czas: 1:21:06
Średnia: 31,98km/h!!! :D

I znów chyba rekord... :P Grześka nie ma. ;) Nic. Zjeżdżam na Wiry, aby skorzystać z okazji i wjechać raz jeszcze. Na dole, dokładnie na tym ostrym zakręcie w prawo mijam się z Grześkiem. Zawracam. Udało się. Zrobię jeszcze raz przełęcz. Doganiam Grześka i jedziemy razem. Kilka zdań i podkręcamy tempo. Ja dalej na blacie i 23 z tyłu. Zostawiłem sobie w zapasie koronkę 25 na czarną godzinę. :P Wychodzę na przód. Grześ za mną. Idziemy cały podjazd 22/21km/h. Ostatni fragmnet dociskam ale robię to pod siebie, a nie po to aby urwać Grześka. Jest dobrze. Noga podaje!

Zjeżdżamy w dól, tzn. staczamy się po tym najgorszym zjeździe do Sobótki. Mogli by to w końcu naprawić... W Będkowicach odbijamy na Nasławice, a potem Ręków, Pustków Żurawski i dalej odcinkiem, którym zawsze jeździ Grześ. Droga jest fajna. Znam ją. Zmieniamy się nieregularnie. Ja mam kilka chwil gorsze, pewnie po tych harcach do Sobótki i na przełęczy, gdzie chowam się za Gr3gorego ale po krótkim odpoczynku dalej lecimy na zmiany. Często po 38/40km/h. W Tyńcu Małym wjeżdżamy na krajową 35 i już się fajnie jedzie bo do domku nie daleko. Lekko zwalniają nas światła na Bielanach ale od A4 lecimy po 44km/h. :D Nie odpuszczam końcówki i tablica jest moja. :P Dojeżdżamy do mnie - Grześ podjechał po pendrive'a Natusa z materiałem z Gostynia. Żegnamy się i do następnego. Ja atakuję na górę, zupka, jogurt, kąpiel i spać. Jestem MEGA zadowolony! :)

Dane wysokościowe:
- Suma przewyższeń 497 metrów
- Masymana wysokość 373 m.n.p.m
- Suma średniego nachylenia 3%
- Maxymalne nachylenie 6% (Ostatni fragment Przełęczy Tąpadło od Sobótki)
- Suma spadków 497 metrów
- Suma średnich spadków -2%
- Maxymalny spadek -5%

Czasy w progach:

Lo (do 140HR) - 10:22
In (141HR - 169HR) - 1:42:16
Hi (od 170HR) - 1:04:30

Spalono: 0,43kg.




  • DST 70.89km
  • Czas 02:21
  • VAVG 30.17km/h
  • VMAX 41.43km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 184 ( 92%)
  • HRavg 155 ( 78%)
  • Kalorie 2362kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Rower Treningowy Schwinn
  • Aktywność Jazda na rowerze

Równo, intensywnie w jednym tempie - Siłowo.

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0

Rozpocząłem przygotowania do ataku na Jelenią Górę czyli maraton górski Liczyrzepa 2012. Nie wiem jak to będzie, bo górek w tym roku było mało... wręcz BARDZO MAŁO! Lipa i tyle. Jakoś się posypały nam te klasyczne weekendowe wypady w góry, jak było to w 2011 roku. Trochę szkoda. No nic. Trening rozpocząłem od rozkręcenia nogi w zakresie 140HR - 150HR, a potem w sumie od początku zajęć ostro i cały czas w górę w zaresach 162HR - 174HR. Raz zaatakowałem 184HR ale bez szału. Miało być miarowo i równo i było. Kilka skoków na zmianę siodło / bloki. Kilka przyspieszeń. Co 4 sekcje odpoczynek po 4 minuty i znów w górę. Dobrze przepracowany trening. Miałem zostać jeszcze 25 minut dłużej ale nie chciałem się zajeżdżać, bo przecież jutro też jest dzień.

Ogólnie czuję, że brak świeżości. Jako tak za często w tym roku mam takie odczucia. Niby siła jest, niby się jedzie ale porównując to z 2011 rokiem to jest dużo gorzej i nie mam co się czarować. Do bardzo udanych tego seznu nie zaliczę. Muszę zmienić i już mam wstęny pomysł na przygotowanie się do sezonu 2013. Ale na razie cicho, sza. :P

Czasy w progach:

Lo (do 140HR) - 4:10
In (141HR - 169HR) - 2:21:04
Hi (od 170HR) - 4:18

Spalono: 0,31kg.


Kategoria Trening Siłowy