Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturswider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 54342.85 kilometrów w tym 803.31 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.11 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 280113 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturswider.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 17.20km
  • Teren 17.20km
  • VMAX 42.12km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 161 ( 81%)
  • HRavg 131 ( 66%)
  • Kalorie 658kcal
  • Podjazdy 646m
  • Sprzęt Rower MTB :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Sowa z Moniką!!! :)

Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 05.06.2015 | Komentarze 0

No i stało się!!! W końcu!!! Wjechałem na rowerze na Wielką Sowę!!! :)))

Marzyłem, o tym odkąd pamiętam. To drugie moje marzenie po wjechaniu na Ślężę. A z kim tego dokonałem...? Z Moniką... Z moją ukochaną! Jakie to piękne uczucie, kiedy realizuje się swoje odwieczne marzenia z kimś kto równie głęboko przeżywa to z Tobą i dla kogo, takie wycieczki i przygody to wspaniała zabawa, radość i pasja! :*

Dojechaliśmy na Przełęcz Jugowską, szybka transformacja i już rozpędzamy rowery zaczynając podjazd w kierunku Wielkiej Sowy. Trasa trudna jak szlag. Kamienie, korzenie, trochę błota, wąska ścieżka. Naprawdę podziwiam Moniką, że się nie poddała. Walczyła na maxa. Zuch dziewczyna! :) Mi też było ciężko. Same tereny PIĘKNE! Dzika przyroda, mało ludzi, nie ruszane ręką ludzką tereny, powalone drzewa, itd. Niesamowicie tam jest! Już wiemy, że pojedziemy tam nie raz, a dodatkowo wybierzemy się tam na pieszą, dwudniową wycieczkę w stylu "survival"... :))) Po dojechaniu na szczyt Wielkiej Sowy, odpoczynek, zwiedzanie latarni widokowej i decydujemy się na zjazd i podjazd na Małą Sowę. Za pierwszym razem mijamy w ogóle szczyt, na którym nic nie ma, a sam szczyt to drzewo z tabliczką, że to szczyt... ;) Robimy fotki i wracamy na Wielką Sowę, z planem ataku Przełęczy Sokolec. Niestety, krótko po ruszeniu, zaczyna padać deszcz... :( No szkoda. Docieramy trochę mokrzy na szczy Wielkiej Sowy. Tam chowamy się do budek pustelniczych. Udało nam się "na ślepo" wejść do budki gdzie był piec z ogniskiem! Super! Ogrzewamy się. Przestaje padać i decydujemy się z uwagi na mokro i chłód, wracać do auta i do domu. Trochę szkoda, ale nie ma co szarżować i kozaczyć i ze zdrowiem i z umiejętnościami zjeżdżania po trudnych mokrych szlakach. Mimo mokrej drogi zjazd po kamieniach i korzeniach, tą samą drogą, którą wjeżdżaliśmy. Mimo naszych obaw, radzimy sobie doskonale. Monika jechała pierwsza. Lepiej radzi sobie na zjazdach MTB, a ja leciałem jej śladem. Uzupełniamy się w 100%! Zawsze! :) Dojeżdżamy do auta, a tam w miarę sucho, więc decydujemy się jeszcze na wjazd równą szutrową drogą na punkt widokowy. Jedzie się super. Sam punkt fajny, zmontowany z belek drewnianych. Odpoczywamy tam dłuższą chwilę i wracamy do auta. Na zjeździe podskakujemy nad "przetokami". Fajna zabawa! :) Pakujemy się do auta i zmykamy do Wrocławia. :) EXTRA WYCIECZKA!!! :)


Kategoria Trening Siłowy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa buree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]